Matko Mario módl się za nami...
Niech żyje Święty, Trójjedyny Bóg w sercach naszych i w sercach wszystkich ludzi!!
Kochane Siostry,
z pewnością to nasze zgromadzeniowe zdanie, umieszczane na początku listów, będące streszczeniem duchowości św. Arnolda, a więc także naszym, było myślą również bł. Matki Marii, na której opierała całe swoje życie; pragnieniu, aby wszyscy ludzie poznali, miłowali i uwielbiali Trójcę Przenajświętszą.
Matka Maria zmarła wieku 48 lat. Dziś, po 121 latach, przyglądając się jej życiu, czytając zapiski i myśli, które zostawiła, patrząc na jej nieliczne zdjęcia, wsłuchujemy się w w serce Matki. Żyjemy w jakże innym świecie i Kościele. Myślę jednak, że dla każdej Siostry Matka Maria jest osobą, której życie, powołanie, współpraca z Ojcem Założycielem, droga do świętości wyzwalają pragnienie naśladowania, zrozumienia, poruszają nasze tęsknoty za ideałami bliskimi misyjnemu sercu Matki, pierwotnej gorliwości naszego Zgromadzenia, oddania Duchowi Świętemu i trynitarnej duchowości; za miłością, która mając swe źródło w Trójjedynym Bogu, znajdowała wyraz w miłości bliźniego.
Na pewno znamy życie i historię Marii Heleny, beatyfikowanej 26 lat temu (niektóre Siostry uczestniczyły w tej uroczystości). Zawsze możemy do tych rzeczy wrócić, sięgnąć po książki, dokumenty, broszurki i rozważania związane z jej osobą i początkami Steylu, odnowić się, odświeżyć, zaczerpnąć, zatrzymać. Niejedna z nas zna wszystko prawie na pamięć, niektóre pewnie chętnie doczytają lub odkryją w prostym życiu Matki Marii piękną głębię codzienności oddanej trosce, czy aby wszyscy będą zbawieni.
„Udziel mi łaski, abym mogła być wielka przez świętą miłość Boga i abym się stała małą przez świętą pokorę”.
- - Miłość do Najświętszego Sakramentu
- - Uwielbienie Ducha Świętego
- - Duch misyjny
- - Praktykowanie miłości siostrzanej
- - Cierpliwe i ufne poddanie się woli Bożej
Oczywiście, jest jeszcze wiele innych istotnych rzeczy charakterystycznych dla Matki Marii, ale te, wedłg mnie, są najważniejsze i najpewniejsze do naśladowania dla każdej z nas. Nasza Matka ze szczególną żarliwością powtarzała dwie prośby modlitwy Pańskiej: „Przyjdź królestwo Twoje” i „Bądź wola Twoja”.
„Chociaż bardzo pragnę poświęcić się życiu misyjnemu i choć jestem przekonana, że gdybym musiała spędzić me życie w świecie, byłabym nieszczęśliwa i niespokojna, to jednak jeszcze bardziej pragnę, by spełniła się we mnie święta wola Boża. Niech we wszystkim dzieje się najświętsza i najsprawiedliwsza, na wyżynach i w głębinach, niezbadana, wszechmocna i we wszystkich zrządzeniach najmiłościwsza wola Boża! Panie, bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi!”.
W życiu Matki Marii często odkrywamy życzenia, o ktorych spełnienie walczyła, a z których musiała zrezygnować, by w pelni oddać się swemu powołaniu. Nie siostra, a służąca przez lata, nie Chiny, a Steyl, nie klazura, a siostry czynne, a potem na odwrót. Podczas długich lat czekania znosiła niewypowiedziane trudy i cierpienia, ponieważ pragnęła, aby wypełniła się wobec niej wola Boża.
Poźniej w roli przełożonej młodej wspólnoty Matka Maria była prawdziwa matką dla sióstr. Wielka miłości do Eucharystii i głębokie życie wewnętrzne uzdolniły ją do budowania wspólnoty miłości i ustawicznego trwania w Bożej obecności. Mawiała: “Jak długo tu żyjemy - czerpiąc siłę z Eucharystii i kontemplacji, radości z konsekracji zakonnej oraz życia wspólnotowego - naszym zadaniem jest spalać się w miłości Bożej”.
Aby móc uczyni to wszystko, trzeba postawić Chrystusa w centrum własnego istnienia; trzeba pozwoli się kształtować Słowu Bożemu, które oświeca, prowadzi i podtrzymuje; trzeba karmi ducha misyjnego wytrwałą modlitwą, adoracją, „traceniem czasu” przed Tabernakulum. Jak to wygląda w moim przypadku?
“Jednocześnie jesteście wezwane, aby świadczyć o ideale komunii siostrzanej między wami, z uczuciami wzajemnego przyjęcia, akceptując braki i doceniając wartości i dary każdej, według nauczania Jezusa: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (J 13,35). Chciałbym powtórzyć jedną radę, którą dałem w tych dniach innej grupie sióstr: jedność, (...) jedność w domu” (papież Franciszek do sióstr salezjanek).
Pragnę zakończyć tą moją refleksję moją ulubioną modlitwą związaną z obrazem naszej Matki, który umieściłam na początku.
Błogosławiona Heleno, Matko Mario, jesteś wpatrzona w swoje splecione do modlitwy dłonie. W ten sposób wskazujesz odpowiedź na każde pytanie, odpowiedź, w której kryje się doświadczenie całego Twojego życia. W młodości myślałaś, że niebo nie słyszy Twej modlitwy i żalu. Chciałaś nieść pomoc dzieciom w Chinach, a nie miałaś możliwości zrealizowania swoich pragnień. Wtedy coraz częściej, z coraz większym zaufaniem składałaś do modlitwy ciężko spracowane dłonie.
Szukałaś, czekałaś, modliłaś się i ufałaś, byłaś wierna wszystkim obowiązkom codziennego życia. W ten sposób nieoczekiwanie stałaś się matką wspólnoty zakonnej. Jak niegdyś Franciszek Ksawery umarł przed bramą prowadzącą do Chin, tak i Tobie nie było dane wejść w kraj pragnień. Twoja cierpliwa wytrwałość utorowała jednak wielu innym drogę, po której mogli kroczyć niosąc innym Dobrą Nowinę. W miarę postępu na drodze, którą prowadził Cię Pan, stawałaś się coraz bardziej cichą.
„Bogu chwała, bliźniemu pożytek, a mnie trud”. Budzący się czasem w Tobie w młodych latach niepokój wobec Boga i ludzi ustępował przed wielkim zdumienie:
„O, jak dobry jest Bóg! On ma tysiąc środków i dróg, które prowadzą do wytyczonych przez Niego celów!! To On wybrał to, co małe i niepozorne, aby dokonać wielkich rzeczy!
Życząc wiele radości oraz pokoju serca za wstawiennictwem bł. Marii Heleny,
pozdrawiam Siostry bardzo serdecznie w imieniu naszej Rady Prowincjalnej
s. Dominika Jasińska