Grecka Misja
Grecja - kraj pięknej fauny i flory, gór i mórz, licznych wysp, pięknych plaż oraz starożytnej architektury; kraj, w którym słońce świeci mocniej i gleba jest bardziej urodzajna, dlatego kuchnia doskonała, bo produkty bardzo dobrej jakości, a i Grecy gotowanie mają we krwi.
Można by powiedzieć, że kraj mlekiem i miodem płynący, a raczej oliwą i winem. Dla nas, chrześcijan, kraj jakże ważny historycznie. To miejsce licznych pielgrzymek śladami św. Pawła, kraj prawosławny z ogromem pięknych kościołów ortodoksyjnych. Wydawać by się mogło, że w takim naturalnie bogatym kraju tylko żyć, nie umierać, a jednak są też miejsca, w których ludzie nie mają podstawowych środków do życia, cierpią z powodu przeżytych traum i nie wiedzą, co dalej z nimi będzie.
To narkomani i prostytutki żyjący na ulicy, których wszyscy omijają; to uchodźcy z Syrii, Afganistanu, Iraku i Afryki Subsaharyjskiej, którzy uciekają przed wojną czy innym wykorzystywaniem i niesprawiedliwością. Ludzie żyjący w kampusie, na placach, w metrach, na ulicach z małymi dziećmi i różnymi chorobami i cierpieniami. Aby to zauważyć, trzeba mieć Chrystusową wrażliwość i współczucie, nie można się tylko zatrzymać na turystycznej części tego kraju.
Dzięki Opatrzności Bożej i otwartości na Ducha Świętego s. Dolores - mojej przełożonej prowincjalnej, zostałam zaproszona do jednego takiego miejsca na trzymiesięczne doświadczenie misji w Atenach. Polegała ona głównie na zaangażowaniu się w Organizację JRS (Jezuicka Służba Uchodźcom). Organizacja ta zajmuje się pomocą uchodźcom głównie z Afryki, Syrii, Iraku i Afganistanu, a ostatnio również z Ukrainy.
Po przybyciu do Grecji uchodźcy najczęściej nie mają nic, śpią na ulicy i żebrzą o jedzenie, można by powiedzieć, że trafiają „z deszczu pod rynnę”, ale człowiek czasem w desperacji ryzykuje wszystko i po prostu ucieka sam nie wie dokąd i co go spotka. Na szczęście Bóg pomaga biednym i uciśnionym i tak otrzymują pomoc za pośrednictwem różnych organizacji nie tylko katolickich, a nawet często niereligijnych. W JRS mogą znaleźć pomoc materialną, medyczną, psychiczną czy edukacyjną.
Spotykając tych ludzi, miałam okazje „dotknąć” ich skrajnego ubóstwa, biedy i cierpienia. Często zastanawiałam się, co będzie z tymi małymi dziećmi, które już tyle przeżyły. Będąc blisko takiej rzeczywistości, rodzi się w sercu współczucie i chęć pomocy, a także wdzięczność za to, co ja posiadam, bo przecież my mamy wszystko, a przynajmniej to, co pozwala normalnie wzrastać i rozwijać się. Uchodźcy natomiast tak samo ludzie, nie mają nawet tego co wydaje się zwyczajne i normalne.
Pamiętam, jak na Placu Viktoria, na który chodziliśmy bawić się z dziećmi i towarzyszyć kobietom, przyszła jedna dziewczynka w jednym tylko bucie i była cały czas smutna. Jedna wolontariuszka natychmiast to zauważyła i poszła do sklepu kupić jej buty. Radość i niedowierzanie na twarzy całej tej rodziny były nie do opisania. Taki prosty gest, a czyni człowieka szczęśliwym. Dziewczynka od tamtej pory nie odstępowała nas na krok i płakała, gdy odchodziliśmy. Takich sytuacji było wiele. Te dzieci codziennie czekały na nas na placu, a gdy nie przychodziliśmy z powodu pogody czy innych trudności, pytały z żalem: „Dlaczego? Czekaliśmy!” Coś, co dla nas wydaje się normalne, dla tych ludzi było nadzwyczajne. Taka prosta pomoc, a jakże wartościowa.
Praca Sióstr w tej organizacji polega również na tworzeniu wspólnoty z całą grupą JRS. Pomoc uchodźcom czyniona wspólnie nadaje większej mocy i zasięgu, a poza tym nie pozwala zwątpić w chwilach dużego wysiłku czy spotykania się z niewdzięcznością i niezrozumieniem. Dodatkowo nasze siostry prowadząc życie w oddaniu i zjednoczeniu z Bogiem, nadają głębszego sensu pomocy potrzebującym i pozwalają zachować nadzieję oraz radość. Siostry dbają o stronę duchową w Organizacji, przygotowują wspólne Msze święte czy modlitwy, a także dają wsparcie w rozmowach czy w zwyczajnym dbaniu jedni o drugich. Przy każdej okazji dzielą się doświadczeniem wiary w Boga.
Naszym zadaniem w Grecji i dodatkową misją staje się więc współpraca z wolontariuszami, z którymi dzielimy życie. Są to młodzi ludzie z różnych krajów prosto po maturze lub w trakcie studiów, a nawet dojrzali prawnicy czy biznesmeni wypaleni zawodowo. Często są oni zagubieni, niewierzący, poszukujący swojej drogi oraz sensu w życiu. W Ewangelii Jezus mówi „po owocach ich poznacie..” , a jednym z nich są prawdziwe przemiany, nawrócenia, a nawet wybranie życia konsekrowanego po kilku miesiącach zaangażowania w tą misję i życiu
z naszymi siostrami SSpS.
Cieszę się, że mogłam być jakiś czas częścią tej misji, która mnie również bardzo ubogaciła, otworzyła na różne problemy i poszerzyła horyzont myślenia i postrzegania wiary oraz tego, jak wielki i miłosierny jest Bóg, który kocha wszystkich ludzi i troszczy się o nich na różne sposoby i jak bardzo jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni. Przy okazji mogłam poznać trochę piękną Grecję, bo jak czytamy w Ewangelii: „szukajcie wpierw królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”. I zostało dodane.
Dziękuję za modlitwę i różne wsparcia materialne z Polski na rzecz uchodźcom w Grecji. Ciągle doświadczamy braków personalnych w tej służbie, dlatego zapraszam chętnych wolontariuszy i siostry do współpracy w JRS, bo naprawdę warto tego doświadczyć.
s. Olga Piluszyk SSpS