Jałmużna Wielkopostna

Przed nami czas Wielkiego Postu, kolejny w naszym życiu czas podarowany nam przez Pana. Kolejny Wielki Post… kolejna szansa by zbliżyć się do naszego Pana a przez Niego do drugiego człowieka.

Wielki Post bardzo mocno kojarzy nam się z jałmużną wielkopostną, z dzieleniem się z innymi, ale też oczywiście z modlitwą i z poszczeniem. Często poddając się codziennej rutynie nie dajemy sobie czasu, by zastanowić się, co tak naprawdę oznacza jałmużna w naszym chrześcijańskim życiu. Ostatnio podczas spotkania z młodzieżą zapytałam ich z czym kojarzy im się jałmużna. Oczywiście pierwsza odpowiedz jaka padła to były datki pieniężne, ale zaraz potem ktoś dodał, że to dzielenie się z innym tym co mamy, nie tylko dobrami materialnymi.

Św. Augustyn w swoich pismach określił jałmużnę jako „miłosierdzie”. Bo to tak naprawdę dzielenie się miłością, którą sam Bóg wznieca w naszych sercach. Dzielenie się z tymi, których Boża Opatrzność stawia na naszej drodze. A jednocześnie dzielenie się tym, czym sam Bóg nas obdarował, bo przecież nie mamy nic, czego byśmy nie otrzymali od Niego. Dlatego jałmużna prowadzi nas wprost do wdzięczności za wszystko co otrzymujemy i czym możemy się dzielić.

W mojej codzienności, w rzeczywistości Domu Nadziei w Opolu, każdego dnia towarzyszymy osobom w kryzysie bezdomności oraz borykającymi się z przeróżnymi życiowymi problemami. Oczywiście, rzesza wolontariuszy zaangażowana w niesienie pomocy człowiekowi w potrzebie, dzieli się nie tylko dobrami materialnymi, ale też przede swoim czasem, talentami i otwartym sercem. Bóg stawia na naszej drodze różne osoby, które przede wszystkim potrzebują naszej miłości i zainteresowania, o wiele bardziej niż rzeczy materialnych. Jałmużna jest naszą codziennością, ale też wznieca w nas ogrom wdzięczności, że tak wielu jest ludzi, którzy dzielą się tym co posiadają.

W ostatnim czasie nasze dni są bardzo dynamiczne, wielu z pośród naszych podopiecznych decyduje się na podjęcie konkretnych kroków, by zmienić swoje dotychczasowe życie. Wielu podejmuje walkę z uzależnieniami, w której mamy przywilej im towarzyszyć i wspierać ich naszymi modlitwami i naszą obecnością. Ale też widzimy jak niektórzy z naszych bezdomnych, korzystający na co dzień z pomocy Domu Nadziei, próbują bardziej się zaangażować w niesienie pomocy innym. Przepiękny to widok , kiedy ktoś będący w kryzysie bezdomności, angażuje się aktywnie w życie Domu Nadziei i z czasem staje się naszym wolontariuszem. To nam nieustannie przypomina, że nikt nie jest na tyle biedny by nie móc podzielić się z innymi.

Taką naszą wielką radością w ostatnim czasie jest Henryk, który od ponad 30 lat jest osobą bezdomną. Poznaliśmy go kilka lat temu pod jednym z opolskich mostów. Kiedy stan jego zdrowia bardzo się pogorszył, udało się go umieścić w schronisku dla osób bezdomnych. Niestety po kilku miesiącach został aresztowany za zaległe wyroki i grzywny. Po prawie rocznym pobycie w więzieniu, wrócił na ulicę. I oczywiście wrócił do Domu Nadziei. Henryk jest wolnym człowiekiem i bardzo sobie ceni swoja niezależność. Ostatnio oświadczył, że nie chce iść do schroniska bo dobrze mu z nami być. Staliśmy się jego rodziną. Ale najbardziej cieszy jego szczera troska o innych i jeg zaangażowanie w niesienie pomocy. Bardzo to podbudowuje jego poczucie wartości i sprawia, że staje się coraz bardziej obowiązkowy. Może z czasem sam dojdzie do takiego momentu, że zapragnie na dobre zmienić styl swojego życia. Cierpliwie i z miłością towarzyszymy mu w tej niełatwej drodze. Na drodze jego wzlotów i upadków.

Ale takie osoby jak on i wielu innych stają się naszymi nauczycielami w szczerym i bezinteresownym okazywaniu wsparcia innym . W sposób bardzo prosty i bezpretensjonalny uczą nas jak otwierać swoje serce na Boga i drugiego człowieka. Uczą nas nie tyle słowami co swoim przykładem życia. Te osoby stają się naszymi nauczycielami w szkole ukazywania światu ewangelii. Bez zbędnych słów, bez kompromisów, ale za to prawdziwie i wspaniałomyślnie pokazują piękno człowieczeństwa, które jest niezatarte w głębi naszych serc. To piękno Bóg włożył w nasze wnętrze i tylko od nas zależy czy pozwolimy mu zajaśnieć w naszym życiu.

W ostatnim czasie, podczas modlitwy anioł Pański, Papież Franciszek zachęcił nas byśmy stawali się coraz bardziej miłosierni, jak miłosierny jest nasz Ojciec w niebie. Czy pozwalamy by Bóg dotykał naszych serc także poprzez obecność drugiego człowieka, którego spotykamy na drogach naszej codzienności? Czy te codzienne spotkania odsłaniają w nas i w drugim człowieku piękno, które jest odbiciem piękna samego Boga?

Niech ten czas Wielkiego Postu będzie dla nas czasem błogosławionym i owocnym.
Zjednoczona w miłości Ducha Świętego
s. Aldona Skrzypiec