"Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje"...
W dniach 18 – 23 lipca odbyły się rekolekcje w Zakopanem, pod hasłem: ,, Uczestniczę we wspólnocie Kościoła". Brały w nich udział osoby z różnych zakątków Polski, takich jak: Orzesze, Kryry, Nysa, czy Bydgoszcz.
Mimo tego, że większość z nas poznała się dopiero na miejscu to bardzo szybko udało nam się złapać wspólny język. Skutkowało to niezapomnianą atmosferą, która trwała przez cały wyjazd.
Pierwszy dzień rekolekcji upłynął w dużej mierze na dotarciu do ośrodka i zapoznaniu się. Po najważniejszym punkcie dnia, jakim jest Msza Święta, zjedliśmy obiadokolację. Następnie był czas wolny i wspólna modlitwa Nieszporami. Kolejne cztery dni miały określony schemat. Pobudka była o 7:30, bo jak wiadomo: ,,Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.” Przygotowani chodziliśmy na 8:00 na Mszę, odprawianą na świeżym górskim powietrzu. Wśród nas byli również świetni muzycy, którzy grali na flecie poprzecznym, ukulele i gitarach. Im zawdzięczaliśmy cudowną oprawę Mszy. Następnie udawaliśmy się na śniadanie. Piękny wygląd, jak i zapach potraw, przygotowanych przez panią Zosię, sprawiał, że nikt długo się nie zastanawiał, więc po modlitwie brał się do pałaszowania. W międzyczasie każdy przygotowywał sobie prowiant do zjedzenia na szlaku. Tak nasyceni – fizycznie, jak i duchowo, ruszaliśmy w drogę bez krzty sprzeciwu. Wszyscy byliśmy podekscytowani tym, co miał nam przynieść każdy kolejny dzień.
Jako pierwszą zwiedziliśmy Dolinę Chochołowską. Każdy miał inną kondycję, dlatego nie było jednego ustalonego tempa. Nikt nikogo nie krytykował, a wręcz przeciwnie. Zachęty i rozmowy innych uczestników motywowały nas do tego, aby iść dalej. Kolejnego dnia poszliśmy na Gubałówkę. Nie było łatwo, ale nie daliśmy się i wszyscy dotarliśmy na szczyt. Innym razem weszliśmy na Nosal. Pełni satysfakcji ze zdobycia kolejnego szczytu, poszliśmy na Krupówki w poszukiwaniu pamiątek. Celem naszej ostatniej wycieczki okazało się być Morskie Oko. Tego dnia pobudka była troszkę wcześniej niż zazwyczaj, ale szybsza cisza nocna dzień wcześniej sprawiła, że prawie tego nie odczuliśmy. Udało nam się uniknąć tłumów i dotrzeć nad to słynne górskie jezioro przed godziną 10:00. Tego dnia również poszliśmy na Krupówki. Zawsze po powrocie jedliśmy obiadokolację, a następnie mieliśmy czas wolny.
Wieczory spędzaliśmy wspólnie: jednym razem była to rekreacja na dworze, innym oglądanie świetnego filmu, jakim była ,,Historia Marii" Myślę, że nigdy nie zapomnimy przekazu, jaki zawierał. Ostatniego wieczora zajadaliśmy się kiełbaskami z grilla i wspominaliśmy chwile, które wspólnie przeżyliśmy. Dzień kończyliśmy Nieszporami, tak samo jak zaczynaliśmy Jutrznią. Przez cały wyjazd pogoda nam dopisywała. Tylko ostatniego dnia niebo płakało razem z nami na myśl, że musimy się już pożegnać. W drodze powrotnej zajechaliśmy do Wadowic na modlitwę i kremówki.
Rekolekcje były dla nas wszystkich czasem na wyciszenie się i wsłuchanie się w głos Boga, jak i również w drugiego człowieka – jak przystało na wspólnotę Kościoła. Poznaliśmy nasze ograniczenia, lecz nauczyliśmy się je przezwyciężać. Polubiliśmy modlitwę brewiarzową. Ona już zawsze będzie przypominać o tych wszystkich uśmiechniętych twarzach osób, które przyszło nam spotkać.
opracowała: Jagoda Gradowska