Bł. Matka Józefa Stenmanns

ur. 28 maja 1852 w Issum; zm. 20 maja 1903 w Steyl

Zmarła na skutek ciężkiej choroby płuc w opinii świętości. Została beatyfikowana przez papieża Benedykta XVI w dniu 29 czerwca 2008 roku.

Misja dobrego serca

We wrześniu 1902 roku, ze Steylu, miasteczka położonego na niemiecko-holenderskiej granicy, wyjeżdża s. Karola jako misjonarka do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Podczas pożegnania Siostra Przełożona pragnie podarować jej na drogę ostatnią pamiątkę ze Steylu. Ponieważ nie ma nic innego pod ręką, ofiaruje s.Karoli stolarski ołówek, prosty i gruby, pomyślany na dłoń robotnika.
S.Karola jest pięćdziesiątą i zarazem, ostatnią misjonarką wysłaną przez tę Przełożoną. Ołówek - skromny, ale za to trwały - nadawał się na mały pożegnalny prezent.
Imię Przełożonej - S.Józefa, Hendrina Stenmanns. Drogę swojego powołania rozpoczęła jako służąca. Zakończyła ją jako Współzałożycielka Zgromadzenia Sióstr Misyjnych. Stolarski ołówek przechowywany do dzisiaj w Steylu przypomina każdej siostrze kobietę "w prostym słowem i dobrym sercem".
Hendrina Stenmanns pochodzi z Nadrenii. Urodziła się 28 maja 1852 roku w wiosce Issum. Następnego dnia została ochrzczona. Rodzice Hendriny to Wilhelm Franciszek Stenmanns (1826-1887), mistrz krawiecki i Anna Maria Stenmanns (1825-1878), z domu Wallboom. Pobrali się w maju 1851 roku. Hendrina jest pierwszym z siedmiorga dzieci.
W szkole Hendrina uczy się chętnie i dobrze. Każdego dnia przed rozpoczęciem lekcji uczestniczy we Mszy Św. Jest otwarta na Bożą prawdę. Niejedno słowo proboszcza rodzinnej parafii, ks. Steegmanna, które szczególnie utkwiło jej w sercu, wpisuje do swojej książeczki. W wieku 13 lat, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, przystępuje do I Komunii Świętej.
Wkrótce potem, przed ukończeniem ostatniej klasy, opuszcza szkołę. Od młodych lat musi pomagać w domu. Z biegiem lat opiekuje się młodszym rodzeństwem. Dzięki temu rozwijają się w niej cechy dobrej matki. Odejście Hendriny ze szkoły jest konieczne, ponieważ rodzinie Stenmanns potrzebny jest większy dom i Hendrina musi pomagać w zdobywaniu środków finansowych na ten cel. W tym okresie w Issum wiele rodzin trudni się tkactwem. Hendrina również pracuje dla jednej z firm. Codziennie pracuje w domu rodziców na ręcznej maszynie tkackiej.
Hendrina troszczy się nie tylko o swoich najbliższych. Również biedni i chorzy z rodzinnej miejscowości mają w niej pełną miłości opiekunkę. Kiedy podejmuje się nocnego czuwania przy ciężko chorym z bogatej rodziny, otrzymuje za to pieniądze, ubranie i żywność, czym z kolei wspomaga innych potrzebujących. Nawet w sprawach duchownych ludzie proszą młodą dziewczynę o radę.

Oprócz codziennego uczestnictwa we Mszy Św., regularnego przyjmowania sakramentów świętych i podejmowania prac charytatywnych, Hendrina sama nakłada sobie wyrzeczenia. Śpi na desce i bez poduszki. W sposób szczególny umartwia się w czasie Adwentu i Wielkiego Postu. "Jest to czas cierpień naszego Pana", wyjaśnia skromnie, "chrześcijanin musi wtedy czynić pokutę".

Powołanie

W sąsiedniej miejscowości Kapellen mieszka ciocia Hendriny, która jest siostrą zakonną. Pragnienie wstąpienia do klasztoru rodzi się również w Hendrinie. Obawia się jednak, że może być nie przyjęta ze względu na niski wzrost. W wieku 19 lat dołącza się do III Zakonu św. Franciszka. Zgodnie z Regułą członkowie tego zakonu złączeni wspólną ideą starają się wprowadzić chrześcijańskie wartości w życie osobiste. W tej wspólnocie Hendrina rozwija nadal swoje życie religijne przez słuchanie wykładów, przez rozmowy i lekturę duchowną. Zrealizowanie właściwego powołania wydaje się jej coraz bardziej odległe: ciocia w klasztorze umiera, a sam klasztor zostaje zamknięty na skutek sytuacji politycznej: w niemieckiej Rzeszy zapłonął "Kulturkampf". Miary nieszczęść dopełnia śmierć matki Hendriny. Umierając 1 grudnia 1878 roku, odbiera od córki obietnicę, że będzie się opiekowała młodszym rodzeństwem i ojcem. Hendrina ma 26 lat, kiedy przejmuje odpowiedzialność za ośmioosobową rodzinę. Najmłodszy brat ma zaledwie 8 lat, Hendrina przygotowuje się wewnętrznie do tego, że będzie musiała zrezygnować z osobistego powołania. Poddana woli Bożej modli się słowami powtarzanymi przez nią często w dalszym życiu:
"Panie, niech się dzieje wola Twoja, chociaż niczego nie rozumiem! Panie, niech się dzieje wola Twoja nawet wtedy, kiedy boli !"
W 1877 roku ojciec Hendriny przyjmuje ucznia, Lamberta Welbers. Ten zwierza się Hendrinie, że chciałby właściwie zostać kapłanem, ale brak mu środków do podjęcia studiów. Hendrina ofiaruje mu swoją pomoc: zatroszczy się o ubranie i bieliznę a w miarę możliwości pomoże też finansowo.
Dzięki tej pomocy jeszcze w tym samym roku Lambert Welbers zgłasza się do Domu Misyjnego w Steylu, gdzie w roku 1875 niemiecki ksiądz Arnold Janssen założył Zgromadzenie Słowa Bożego. Jest to pierwsze niemieckie zgromadzenie misyjne. W 1879 roku Hendrina ma okazję poznać Dom Misyjny. Do tej wizyty zachęcił ją Lambert Welbers. Przyniosła jej nową nadzieję na zrealizowanie swego powołania. Kiedy cztery lata później ponownie odwiedza Steyl, spotyka tam dwie, mnie więcej równe wiekiem kobiety: Teresę Siekę i Helenę Stollenwerk, które na razie pracują w kuchni Domu Misyjnego, ale pragną zostać siostrami misyjnymi. Ks. Arnold Janssen poważnie zastanawia się już nad założeniem wspólnoty sióstr.
Koło Bożego Narodzenia 1883 roku Hendrina po modlitwie i zastanowieniu zdecydowała: ona również poświęci się dziełu misyjnemu. Jej miejsce w rodzinie może teraz przejąć młodsza siostra i tak w uroczystość Trzech Króli 1884 roku Hendrina pisze podanie do Ojca Arnolda Janssena (pisze w stylu ówczesnych czasów).

Issum, 6 styczeń 1884

Wielebny Księże Rektorze!

Z prawdziwą gorliwością modliłam się o światło Ducha Świętego, aby dobry Bóg zaprowadził mnie na to miejsce, które mi przed wiekami przeznaczył. Jednak myśl, że powinnam wstąpić do Domu Misyjnego, nie opuszcza mnie. Proszę teraz Waszą Wielebność o łaskawe przyjęcie mnie jako służącej do Domu Misyjnego. Nie pragnę niczego, jak za łaską Bożą stawać się małą i złożyć siebie w ofierze dla Dzieła Rozkrzewienia Wiary.

Chcę poddać się świętej woli Bożej, zaś swoją przyszłość zawierzyć decyzji Księdza. Jeśli dobry Bóg wyznaczył mi drogę do Waszego klasztoru, to zapewne tam przyjdę. W maju będę miała 32 lata. Było dla mnie niemożliwym prosić gdziekolwiek wcześniej o przyjęcie, bo obiecałam umierającej matce, że będę opiekowała się rodzeństwem i tej obietnicy musiałam dotrzymać.

Proszę Waszą Wielebność, aby łaskawie zechciał odpowiedzieć mi, czy na Wielkanoc lub w innym czasie, będę mogła wstąpić. Mój ojciec zgadza się na moje wstąpienie. W miłości Najświętszych Serc Jezusa i Maryi posłuszna Waszej Wielebności.

Kiedy Rektor Janssen zasięga informacji o kandydatce w Urzędzie Parafialnym w Issum, otrzymuje odpowiedź: "Hendrina Stenmanns od dawna przejawia skłonność do życia zakonnego. Jest pobożna, nie zwraca na siebie uwagi, każdego dnia uczestniczy we Mszy Św., jest zdrowa i silna, pilna i pracowita."

Po otrzymaniu informacji z Issum Arnold Janssen daje Hendrinie Stenmanns pozytywną odpowiedź i już 12 lutego Hendrina wstępuje jako pomoc kuchenna do Steylu. Dopiero dwa lata później przyjmuje Arnold Janssen następnąś kandydatkę: Gertrudę Hegemann z Rödder w Westfalii...
Kuchnię Domu Misyjnego w Steylu prowadzą Siostry Bożej Opatrzności. Obok nich mieszkają służące. Ich dzień rozpoczyna się o godz. 4.30 a kończy według stałego porządku o godz. 21.15. Większość czasu zajmuje praca w kuchni. Dom Misyjny, 10 lat po założeniu, liczy razem z uczniami i studentami mniej więcej 350 mieszkańców. Mimo to dzień służących, które praktycznie prowadzą życie zakonne, wypełniony jest modlitwą i pracą. Hendrina Stenmanns, mimo niskiego wzrostu, nie cofa się przed żadnym trudem. Zarówno ona, jak i jej towarzyszki, potrzebuje duchowego wsparcia. Ostatecznie wciąż jeszcze czeka na zrealizowanie swego powołania, a ma już ponad 30 lat. Siostry Bożej Opatrzności nazwały ją żartobliwie "rozmodloną cioteczką", zaś Gertruda Hegemann zauważyła, że Hendrina chętnie czyta książki o tematyce religijnej. Posiada ich bardzo dużo.
Po latach, czerpiąc z własnego bogatego doświadczenia, Hendrina napisze siostrom przebywającym; w krajach misyjnych: "Jeżeli w naszych licznych pracach przypominamy sobie wspaniały wzór: Jezusa, Maryję i Józefa, wtedy nie będzie nam za trudno, gdy prace będą się nawarstwiały... Wtedy módlcie się częściej do Ducha Świętego o dar mądrości i męstwa. Wsparte Jego światłem, wszystko tak będziecie czyniły, by każda praca stała się modlitwą."

Czekać, czekać, czekać...

Czekać, czekać - Arnold Janssen długo się zastanawia, chociaż już w latach 1882/1883 i ułożył pierwszą Regułę dla wspólnoty sióstr. Wie on również, jak potrzebne byłyby siostry na misjach, przede wszystkim w wychowaniu i kształceniu dziewcząt i kobiet. Zgodnie z jego planami księża, bracia i siostry, powinni tworzyć trzy gałęzie jednego zgromadzenia i podlegać wspólnemu generalnemu superiorowi. Dopiero w roku 1888 Arnold Janssen daje służącym konkretną nadzieję. W czerwcu tego roku Siostry Bożej Opatrzności: opuszczają Dom Misyjny w Steylu. Bracia misyjni obejmują pracę w kuchni. Cztery służące przejmują teraz troskę o naprawę bielizny. Przeprowadzają się do obszernego wprawdzie, lecz starego i nędznego domu. Superior Janssen dodaje im otuchy: "To ma być początek; przyszłego klasztoru".
W październiku, względnie w listopadzie 1888 roku dołączają się do wspólnoty dwie dalsze kandydatki. Sprawozdania podkreślają odosobnienie sióstr w domu, nazwanym przez mieszkańców Domu Misyjnego "klasztorkiem pod trzema lipami".
W grudniu 1888 roku Hendrina przejmuje odpowiedzialność za małą wspólnotę. Początkowo członkinie wspólnoty zmieniały się na tym urzędzie co miesiąc. W latach 1884-1888 funkcję te sprawowała Helena Stollenwerk. Teraz Hendrina Stenmanns jest odpowiedzialna za przestrzeganie porządku dziennego i dobrą współpracę z Domem Misyjnym. Od Ojca Arnolda przyjmuje wskazówki; zachęca współsiostry do modlitwy i rozmyślania w czasie wolnym, od pracy.
Lato 1889 roku przynosi ostateczny impuls do założenia Zgromadzenia Sióstr Misyjnych. Dom Misyjny wysyła pierwszych misjonarzy do Argentyny. W ten sposób otwiera się zamorski obszar misyjny odpowiedni również dla pracy sióstr. Południowy Szantung w Chinach (od 1882 roku pierwszy teren pracy misyjnej Zgromadzenia Słowa Bożego) nie wchodzi w grę z powodu niepewnej sytuacji politycznej.

Założenie Zgromadzenia Sióstr

Jesienią 1889 roku Arnold Janssen może kupić klasztor, który dotąd był własnością francuskich kapucynów. Klasztor znajduje się w pobliżu Domu Misyjnego. Dnia 7 grudnia 1889 roku, "wieczorem, przeprowadza się do niego Hendrina Stenmanns wraz z pozostałymi pięciu kandydatkami. Następnego dnia rozpoczynają wreszcie życie jako siostry zakonne misjonarki. W tym dniu - czyli 8 grudnia 1889 roku - zostało założone Zgromadzenie Misyjne Służebnic: Ducha Świętego. Dotychczasowe służące są teraz postulantkami. Jeszcze w ostatnim dniu tego samego roku Hendrina, jako przełożona, może powitać nową postulantkę.
Kiedy we wrześniu 1890 roku wspólnota znowu przeprowadza się do odpowiedniejszego klasztoru, zamieszkiwanego poprzednio przez: Siostry Augustianki, to młode Zgromadzenie liczy już 10 postulantek.
W sierpniu 1891 roku Arnold Janssen prosi przyszłe siostry o podanie propozycji na urząd przełożonej, asystentki i radnej. Helena Stollenwerk otrzymuje 3 głosy na przełożoną i 5 na asystentkę, zaś Hendrina Stenmanns 5 na przełożoną i 3 na asystentkę. Mimo, iż Hendrinę darzono widocznie większym zaufaniem, Arnold Janssen mianuje przełożoną Helenę Stollenwerk. Obie kobiety, tak indywidualnie jak i wspólnie, przyczyniły się do powstania i rozwoju Zgromadzenia. Po latach jedna ze współsióstr opisuje ich wzajemną współpracę: "Chociaż różniły się charakterem, to jednak panowała między nimi taka harmonia, że o lepszej i szlachetniejszej nie można było myśleć. Siostra Józefa jako asystentka Siostry Marii stała wiernie u jej boku. Będąc pokorną i roztropną nie przekraczała granic kompetencji przysługujących asystentce. Pozostawiała Siostrze Marii zawsze pierwszeństwo. Szanowała jej autorytet, przez co dała wszystkim siostrom przykład pokory.
Później, kiedy mnożyły się prace sióstr i koniecznym stał się podział kompetencji, Hendrina Stenmanns, w listopadzie 1894 roku, przejęła funkcję "odpowiedzialnej za prace i zewnętrzne urządzenia klasztoru". W wypełnianiu tego zadania pomogła jej wrodzona zręczność, a także doświadczenie przekazane jej przez matkę i ubogacone wtedy, gdy musiała ją zastąpić w rodzinie. W ubogich początkach Zgromadzenia bardzo przydatne są jej doświadczenia zdobyte podczas pracy charytatywnej w Issum. Zwraca uwagę na właściwe nastawienie do ubóstwa tym siostrom, które przygotowują się do pracy na terenach misyjnych, gdzie spotkają się z prawdziwą nędzą. Na to kładzie dużo większy nacisk, "aniżeli na szybkie nabywanie koniecznych rzeczy. Oczywiście, o to, co konieczne, troszczyła się również, zwłaszcza, gdy wymagało tego zdrowie sióstr".
Hendrina włącza się z wielką energią we wszystkie prace nawet wtedy, kiedy spoczywa na niej coraz; więcej zadań organizacyjnych. Od stycznia 1893 roku siostry prowadzą własną kuchnię. Oprócz naprawy bielizny zajmują się oprawianiem i wysyłką czasopism i kalendarzy drukowanych w Domu Misyjnymw Steylu. Hendrina i siostry nauczyły się malować (meble) i wykorzystywać drewniane skrzynie (opakowanie) do wykonania szaf. Hendrina, ze względu na pełniony urząd, nie może brać udziału w każdej ciężkiej pracy. Stara się jednak odwiedzać siostry w poszczególnych pracowniach. Nie szczędzi im słów uznania, a w odpowiedniej porze roku przynosi im świeże owoce.
Od lata 1893 roku wspólnota udostępnia swój dom kobietom i dziewczętom uczestniczącym w rekolekcjach. Hendrina jest obciążona nowymi obowiązkami; troską o zakwaterowanie, obsłużeniem i wyżywieniem, licznych rekolektantek i to w domu, który ma jeszcze poważne kłopoty z własnym utrzymaniem.
W całym swoim zabieganiu Hendrina nie ulega ślepo samej tylko aktywności. Jedna z sióstr opowiada o niej: "Ceni pracę, ale daleko więcej życie wewnętrzne. Nawał pracy nie wyprowadza jej z równowagi, nigdy nie jest rozdrażniona. Jej zewnętrzna postawa jest nacechowana harmonią i pokojem."
Hendrina również w zewnętrznych sprawach i w trosce o bliźniego potrafi szukać i widzieć Boga. Praca na równi z modlitwą jest dla niej wyrazem służby Bożej. W jej notatkach prawie nie znajdujemy wzmianki o "rozproszeniach w czasie modlitwy". Hendrina stwierdza: "Pobożne osoby często użalają się na rozproszenie w modlitwie mające swoje źródło w trosce o sprawy doczesne. Skoro nasza służba jest służbą z miłości, to jeśli tylko zechcemy, każde z tak zwanych rozproszeń może być w rzeczywistości ofiarą ...".

Pierwsze obłóczyny

Dnia 17 stycznia 1892 roku pierwsze postulantki Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego otrzymują szaty zakonne, Po przełożonej - Helenie Stollenwerk - Hendrina Stenmanns otrzymuje od Generalnego Superiora Arnolda Janssena niebieski habit i nowe imię: Józefa. Szesnaście postulantek jest teraz nowicjuszkami. W listopadzie 1891 roku wstąpiły nowe postulantki, w ciągu roku 1892 dołączają się dalsze, niektóre rezygnują. Latem 1893 roku wspólnota liczy już 30 członkiń. Na jesieni tego roku Ojciec Arnold rozpoczyna kurs języka hiszpańskiego dla siedmiu sióstr. Wśród nich znajduje się również Siostra Józefa. Argentyna - gdzie pracują już misjonarze ze Steylu i proszą o pomoc sióstr - jest przewidziana jako pierwszy teren misyjny dla Służebnic Ducha Świętego. ',

Pierwsze śluby

Hendrina przebywa już 10 lat w Steylu. Nadszedł dzień 12 marca 1894 roku, w którym wraz z jedenastoma nowicjuszkami może złożyć pierwsze śluby zakonne. Nowicjuszki ślubują najpierw na siedem lat: "Ubóstwo, czystość i posłuszeństwo według Reguły Zgromadzenia. Notatki z tego okresu pozwalają nam poznać, jak radykalnie pojmuje ten krok Siostra Józefa. "Nasze całkowite dążenie do doskonałości powinno zmierzać ku temu, aby Chrystus w nas żył. Odrzućmy starego człowieka, a przyobleczmy się w nowego! Szukajmy, coraz głębiej wnikajmy do wnętrza naszych serc! Żyjmy tylko w Chrystusie!"
"Doskonałość nie polega na słodkich myślach i pięknych słowach, lecz na czynie i cierpieniu. Duch Święty jest tym, który ożywia... Świętość - to pragnąć pozostać nieznaną i nie za uważaną. Niczego nie pragnąć poza wypełnieniem świętej woli Bożej".
"Z pomocą łaski Bożej będę usiłowała coraz bardziej obumierać sobie. Przez profesję należymy całkowicie do Boga! Ofiarujmy Jemu czyste serce... Powołanie jest łaską, jest wyrazem miłości Boga!"

Mistrzyni postulantek

Rok później, w marcu 1895 roku, Arnold Janssen powołuje Siostrę Józefę na urząd mistrzyni postulantek. Siostra Józefa udziela nowym postulantkom nauk wprowadzających w życie zakonne. Nie zależy jej na wygłaszaniu długich wykładów, natomiast w każdej okoliczności zachęca je do dobrego'. Wskazania Ojca Arnolda próbuje wraz z siostrami wprowadzać w życie. W kierowaniu siostrami stara się uwzględniać ich charakter. Przesadnie gorliwym, które widzą się już męczenniczkami na misjach, wyjaśnia: "O tak, to może nie jest wcale takie trudne pozwolić sobie raz uciąć głowę. Być może trudniej jest przez całe życie codziennie obumierać sobie i codziennie na nowo oddać się Bogu w ofierze...".
"Przepisy mają na celu nie tylko zewnętrzne podporządkowanie się. Kaczej trzeba wypracować sobie właściwy wewnętrzny stosunek do nich. A więc, nieprzyjemne prace nie są powodem do niezadowolenia, lecz służą radości i przygotowaniu na przyszłą pracę misyjną". Zdaniem Siostry Józefy przepisany przez Konstytucje czas milczenia jest fundamentem rozwoju ważnych przymiotów siostry zakonnej: ducha modlitwy, skupienia, miłości do współsióstr i zgodnego życia we wspólnocie. Siostra, która jest wybredna przy jedzeniu albo która je za mało szkodząc swojemu zdrowiu, spotyka się ze skromną i prostą uwagą Siostry Józefy: "Dobry apetyt i sen są również znakami powołania". Lubiła właśnie takie - łatwe do zapamiętania - zasady.
Szczególna zdolność wczuwania się w położenie drugiego człowieka pozwala Siostrze Józefie zrozumieć trudności sióstr. Przez trafne, dobre słowo wskazuje drogę do wspólnoty tym postulantkom, które już nie wierzą w swoje powołanie i myślą o wystąpieniu. Jest zarazem surowa i łagodna, kiedy w porozumieniu z Arnoldem Janssenem nie dopuszcza do obłóczyn niepowołanych i niezdolnych do życia zakonnego. Potrafi z tak wyrozumiałą miłością wyjaśnić im powody, dla których nie zostały dopuszczone, że czyni im odejście łatwiejszym.

Więcej niż słowa pociąga przykład Siostry Józefy. Jeśli zarzuca sobie opieszałość lub niewłaściwe podejście do postulantki, prosi je o przebaczenie.
Lata 1895/1896 są szczególnie bogate w wydarzenia. W dniu 11 września 1895 roku cztery pierwsze Służebnice Ducha Świętego wyruszają na misje do Argentyny. W uroczystość Wszystkich Świętych 1896 roku siostry podejmują pracę w niemieckiej kolonii afrykańskiej - w Togo. Dnia 8 grudnia 1896 roku Arnold Janssen zakłada drugie zgromadzenie żeńskie: Zgromadzenie Służebnic Ducha Świętego od Wiecznej Adoracji. W związku z tym przystąpiono do budowy nowego budynku z większą kaplicą.
Przełożona sióstr misyjnych

Już w 1894 roku siostry miały się zdecydować, czy chcą zostać w Zgromadzeniu Sióstr Misyjnych, czy ewentualnie przejść do Sióstr Klauzurowych. Siostra Józefa wypowiada się na ten temat w liście skierowanym do Ojca Arnolda: "Zgodnie z życzeniem donoszę Waszej Wielebności w świętym posłuszeństwie, co następuje; co się tyczy mojego powołania jako siostry misyjnej lub klauzurowej to sądzę, że jestem powołana jako siostra misyjna. Jestem zupełnie zadowolona. Modlę się chętnie, praktykuję modlitwę wewnętrzną, podczas której trwam w obecności Bożej i odmawiam akty strzeliste. W modlitwie ustnej podczas pracy zdarzają się jednak rozproszenia. Z rozmyślaniem: daję sobie prawie dobrze radę ...".
Siostra Józefa pozostaje w Zgromadzeniu Misyjnym. Jednak Siostra Maria Stollenwerk, dotychczasowa przełożona, przechodzi 8 grudnia 1898 roku za ingerencją Założyciela do Zgromadzenia Klauzurowego. Tego samego dnia Arnold Janssen mianuje Siostrę Józefę przełożoną Sióstr Misyjnych. Ich liczba wynosi już 130. Jedna ze współsióstr wypowiada się o zmianie przełożonej: "Przyjęcie urzędu nie było łatwe dla Siostry Józefy. Serce pociąga ją bardziej do pokornej służby." Siostra Józefa sama pokrzepia się myślą: "Z pomocą Bożą wszystko pójdzie."' Pociesza również innych, którym zbyt trudne wydają się zadania przez nich wykonywane: "Ja również miałam bardzo mało poznania, gdy jednak polecałam cokolwiek siostrom, zawsze były uległe i zadowolone. Warn również pomaga Bóg, jeśli z nową energią oddajecie się swojej pracy."
Na każdym kroku siostry doznawały jej prawdziwie matczynego serca. Zapamiętały małe wzruszające gesty Siostry Józefy: "Kiedy widziała przy stole czyjeś przygnębione oublicze", opowiada jedna siostra, "to czasami ukroiła kawałek chleba ze swojej kromki i podała go smutnej siostrze. Chciała przez to pokazać, że wie o jej cierpieniu i chciałaby ją pocieszyć."'
Jak sama jest skromna, naturalna, pokorna i prosta, tak Siostra Józefa kształtuje również powierzone jej siostry. "Niech siostry będą proste w zachowaniu, w rozmowie, proste w kontaktach z drugimi, a przy tym zawsze uprzejme". "Zarówno rozmównica, jak i pokój dla chorych powinny powiadać proste wyposażenie. Prostota jest cechą charakterystyczną naszego Zgromadzenia", powiedziała do jednej z sióstr. W swoich konferencjach nazywa sprawy konkretnie po imieniu: "Od dwóch błędów muszą siostry się wystrzegać: od egoizmu i zazdrości". A innym razem: "Pożałowania godne jest nasze mówienie nie zmierzające do dobrego celu; mówienie bez rozsądnej przyczyny a jedynie z ciekawości, gadulstwa, lekkomyślności lub braku miłości... Przez to cierpi dobry duch Zgromadzenia... Z tego powstają zgorszenia, zamieszanie, niepokój ..."

Przed przyjazdem dziewcząt i kobiet na rekolekcje upomina siostry, by za wszelką cenę stworzyły atmosferę ciszy, w której rekolekctantki będą mogły znaleźć Boga. "W tych dniach i tygodniach siostry powinny zwracać szczególną uwagę na to, aby być uprzedzająco uprzejme dla rekolektantek i starać się o wzajemną prawdziwie siostrzaną miłość. Nieprzyjazne spojrzenie siostry zawsze pozostawia przykre wrażenie. Wyraz twarzy jest lustrem duszy. Siostry powinny wzajemnie wyprzedzać się w świadczeniu sobie miłości. Zbawiciel powiedział: "Wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali".
Na korytarzach powinny siostry bardzo przestrzegać klasztornej ciszy. Przy nakrywaniu stołów unikać brzęku talerzy i salaterek. W sali rekreacyjnej wszystko cicho układać i ustawiać. Przy szorowaniu uważać, by uchwyt nie opadał z hałasem na wiadro. Cicho zamykać drzwi. Przed modlitwami porannymi chodzić bardzo cicho, by nie przeszkadzać rekolektantkom."
Przełożonej w Argentynie poleciła: "Staraj się, kochana Siostro Andreo, prowadzić siostry z łagodnością i cierpliwością. Gdy jednak poznajesz, że chodzi o słuszną sprawę, musisz zdecydowanie trwać przy swoim zdaniu. Poza tym należy zawsze okazywać miłość! Wówczas Siostra zdobędzie serca podwładnych. "Pierwszym siostrom, które wyjechały do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej pisze: "Jak tam u Was? Czy dobrze naśladujecie Jezusa w Jego ubóstwie, wyrzeczeniu, w pracy nad zbawianiem dusz? Czy mimo wielu prac jesteście cierpliwe? Czy ofiarowałyście wszystko - każdy Wasz krok, każdą kroplę potu i każde zmęczenie - czy ofiarowałyście naprawdę wszystko? Nic, co czynicie, nie jest małe, ponieważ Jezus i Matka Boska również nie wykonywali wielkich dzieł".

Troska o chorych

Odwiedzanie chorych sióstr jest dla Siostry Józefy bardzo ważne. Przynosi im pierwsze gruszki z klasztornego ogrodu, lub słodycze. Pociesza cierpiące siostry słowami, że są szczególnie bliskie Chrystusowi. "Ufajcie Tylko! Dobry Ojciec Niebieski nie zsyła nam więcej cierpień, niż zdołamy unieść."

Modlitwa do Ducha Świętego

W modlitwie Siostra Józefa - prawdziwa Służebnica Ducha Świętego - zwraca się chętnie do Trzeciej Osoby Boskiej. Jest nie utrudzona w zachęcaniu sióstr do miłowania i uwielbiania Ducha Świętego. Prace sióstr mają przyczynić się do szerzenia Jego czci i chwały. Gdy Siostra Józefa widzi, że siostry ciężko pracują lub bardzo cierpią, radzi im, by często prosiły Ducha Świętego o siłę i wytrwałość, aby potrafiły ofiarować Jemu swój wysiłek i ból: "Gdy przychodzi trudna godzina, nie traćcie odwagi. Zaufajcie Ojcu Dobroci.! i módlcie się: Przyjdź, Duchu Święty! Duch Święty na pewno wysłucha Waszą modlitwę". Młodej siostrze mówi w dniu I profesji: "Jesteś teraz Służebnicą Ducha Świętego. Służ Mu wiernie aż do ostatniego tchnienia. Wierna służba jest połączona z ofiarami. Jeśli będziesz miała okazję coś ofiarować, módl się: 'Duchu Święty, wszystko z miłości ku Tobie". Siostrę, która traci nad sobą cierpliwość i dlatego sądzi, iż nie nadaje się do klasztoru, zapewnia: "Duch Święty może uczynić Ciebie doskonałą. Tylko cicho trwaj". Bezradnym przełożonym zaleca: "Błagajcie z prawdziwą cierpliwością Ducha Świętego o światło, siłę i moc." Siostrom stojącym przed podjęciem decyzji przypomina: "Módlcie się pilnie do Ducha Świętego, aby was oświecił. Módlcie się o dar rady i mocy."

Z wypowiedzi sióstr dowiadujemy się, ze Siostra Józefa chętnie powtarzała słowa modlitwy uwielbienia (gdy uważała, że jest sama i nikt jej nie obserwuje: "Duchu Święty, Twej miłości i uwielbieniu poświęcam całe moje życie". Szczególnie czuła się przynaglona modlić się za kapłanów: "Nasza modlitwa obejmuje nie tylko kapłanów, lecz w nich i przez nich cały Kościół". Jedna z sióstr wyjaśnia: "Gdy Siostra Józefa się modliła, chciało się być blisko niej". Siostra Józefa chciała wszystkich prowadzić do świętości, gdyż "takie mamy zobowiązanie wobec Ducha Świętego", mówiła często. Słowa te świadczą o tym, że Siostra Józefa jest prawdziwą misjonarką. Często mówi: "Wszyscy ludzie są stworzeni przez Boga i dla Boga, i dlatego nie możemy nikogo wykluczyć ze swojej miłości". Przez przypadek znalazła się Siostra Józefa w Zgromadzeniu Sióstr Misyjnych i nigdy nie pracowała w kraju misyjnym, ale tam gdzie żyła, była prawdziwą misjonarką.

Troska o misje

W chwili, kiedy Siostra Józefa obejmuje urząd przełożonej, siostry pracują już w Argentynie i w Togo. Podczas jej kadencji działalność misyjna Zgromadzenia obejmuje dalsze tereny: w styczniu 1889 roku 4 siostry zostaną wysłane na Papuę Nową Gwineę, która wówczas jest kolonią niemiecką. Nazywa się Ziemią Księcia Wilhelma. W 1901 roku siostry rozpoczynają pracę w Stanach Zjednoczonych, zaś w 1902 roku w Brazylii. Siostra Józefa dba o gruntowne wykształcenie sióstr. Również siostry zatrudnione przy drukowaniu czasopism i kalendarzy Domu Misyjnego otrzymują wykształcenie w różnych dziedzinach, już z myślą o ewentualnym zaangażowaniu tych sióstr na misjach. Zarządzenie Arnolda Janssena z kwietnia 1902 roku przewiduje: "naukę gry na instrumentach muzycznych (skrzypce, fortepian, organy, harmonium), pielęgnację kwiatów, sadownictwo, prowadzenie kuchni i piekarni, krawiectwo, paramentykę, naukę haftu, rysowanie, malowanie, dentystykę...". W innym liście wspomina również robienie zapraw i malowanie ścian.
Siostra Józefa pomaga Generalnemu Superiorowi w wyborze i przeznaczaniu misjonarek przedstawiając mu swoje propozycje odnośnie poszczególnych sióstr. Wie, która nadaje się do kuchni, która do prac ręcznych, do opieki nad chorymi lub do nauczania, wie, która potrafi znieść klimat tropikalny, która pasuje do danej wspólnoty, a która nadaje się na przełożoną. Doradza również Ojcu Arnoldowi, ilekroć planuje zmiany personalne. Siostra Józefa delikatnie podkreśla zalety i zdolności sióstr, jednak ostrożnie i z zapewnieniem: "Będziemy się pilnie modlić, żeby Wielebny Ojciec znalazł właściwe rozwiązanie". Jej opinie są jednak tak przekonywujące, że Arnold Janssen decyduje zgodnie z jej wskazaniami.
Siostra Józefa stara się okazać misjonarkom, jak bardzo jest z nimi związana. "Módlcie się wiele", zachęca przełożoną w Argentynie, "gdy w skupieniu odmawia się Zdrowaś Maryjo, można zdobyć Serce: Jezusa, ponieważ łaska Boże nie zna granic. Praca na misjach wymaga poniesienia wielu trudów i ofiar. Jednak dobry Bóg tego od nas oczekuje, stąd poddajmy się Jego świętej woli." Innym razem pisze: "Nie bierz, Siostro, na siebie zbyt wiele pracy. Bądź zatroskana o zdrowie sióstr. Dzisiaj ludzie nie są tak silni, jak kiedyś".
Współpraca z Arnoldem Janssenem

Siostra Józefa wysłała z Ojcem Arnoldem 50 sióstr do krajów misyjnych. W stosunku do Generalnego Superiora Siostra Józefa kierowała się zasadą: "Jeżeli jest się posłusznym, to można być pewnym, że spełniło się wolę Bożą".
W Siostrze Józefie nie ma, nic ze służalczości, kiedy (często pisemnie) składa Ojcu Arnoldowi sprawozdanie: o kandydatkach i studentkach, o chorych współsiostrach, o sytuacji na placówkach misyjnych Zgromadzenia, o sprawach domowych i gospodarczych, o pracach budowlanych, o egzaminach szkolnych i o rekolekcjach. Arnold Janssen swoją wdzięczność i głęboki szacunek dla Siostry Józefy wyraził zarządzeniem (krótko przed jej śmiercią), że Siostra Józefa powinna być tytułowana "Wielebną Matką Przełożoną."
Pierwsza wieczysta profesja

Dnia 8 września 1901 roku Siostra Józefa wraz z ośmioma siostrami, jako pierwsze Służebnice Ducha Świętego, składają wieczystą profesję.
W ostatnich latach liczba postulantek, nowicjuszek, sióstr a także przyjeżdżających rekolektantek wzrosła tak dalece, że dom był za mały. Nowy budynek był konieczny. Na Zielone Święta 1902 roku został wmurowany kamień węgielny pod nowy klasztor. Mury rosną, zaś zdrowie Siostry Józefa podupada. Niedomaga od Wielkanocy tegoż roku. Siły Ją opuszczają, jej chód jest powolny, widać, że jest wyczerpana. Ciężkie cierpienia astmatyczne wskazują na to, że powrót do zdrowia jest wątpliwy. Lekarz stwierdza silną anemię i zaleca odpowiednie leczenie. Dzięki troskliwej opiece może 12 listopada 1902 roku napisać do Ojca Arnolda: "Moje zdrowie powoli się poprawia." W połowie grudnia stan zdrowia Siostry Józefy znów się pogarsza. Dołącza się jeszcze puchlina wodna. Dnia 26 stycznia 1903 roku Siostra Józefa na własne życzenie przyjmuje Sakrament Chorych.

Choroba i pożegnanie

Siostra Józefa przyjmuje codziennie Komunię Świętą, co wówczas należało do rzadkości. Modli się wiele z siostrą, która ją pielęgnuje. Przebywający wówczas w Austrii Ojciec Janssen pisze o chorej przełożonej: "Swoją skromnością i oddaniem dla dobrej sprawy Siostra Józefa przyczyniła się bardzo do budowania Wspólnoty ...".
Ból, który sprawia jej każdy oddech, Siostra Józefa zamienia na nowy sposób uwielbienia. Ducha Świętego. Z tego doświadczenia pozostawia siostrom następującą zachętę: "Modlitwa PRZYJDŹ, DUCHU ŚWIĘTY powinna być oddechem Służebnicy Ducha Świętego. "Siostra Józefa stale ma przed oczami prosty obraz Ducha Świętego wiszący na ścianie w jej pokoju i wciąż powtarza wypisaną pod nim modlitwę: "Duchu Święty, Twej miłości i uwielbieniu poświęcam całe moje życie". - teraz zaś chętnie dodaje: "Poświęcam Ci również godziny cierpienia". Obraz ten podarowała siostrom przed swoją śmiercią jako testament ze słowami; "Niech ten obraz przypomina siostrom to, co tak często mówiłam o uwielbieniu Ducha Świętego".
Siostra Józefa żegna się ze współsiostrami, a listownie z tymi, które przebywają na misjach. Cierpienia wzrastają. Całe ciało jest jedną raną - bardzo cierpi. Dnia 20 maja, rano, prosi o Komunię Świętą. Są to jej ostatnie słowa. Siostra Józefa umiera kwadrans po drugiej w południe. Trzy dni później zostaje pochowana na cmentarzu sióstr obok drugiej współzałożycielki Zgromadzenia Sióstr Misyjnych: Siostry Marii Stollenwerk.
Ojciec Arnold pisze w liście żałobnym: "Ta śmierć jest dla mnie kolejnym ciężkim ciosem. Zostałem pozbawiony dalszej podpory, którą Bóg postawił obok mnie w dziele zakładania Zgromadzeń Misyjnych.
Jeszcze raz przypomina siostrom duchową sylwetkę ich przełożonej; "Jakże prosta była jej dusza, jej dziecięce usposobienie, jej szczere posłuszeństwo i cicha bezinteresowna pokora. Jakże niestrudzona była jej pilność, jej troskliwa matczyna opieka, którą otaczała powierzone siostry. Jakże głęboka była jej pobożność, jej miłość do Boga pełna oddania! Wzorowe było jej pogodne usposobienie, jej dziewicza dusza, godne uznania jej umiłowanie prawdy i sprawiedliwości. Podziw budzi w końcu wielka cierpliwość Siostry Józefy w czasie długiej choroby oraz jej ciche, nieustanne poddanie się świętej woli Bożej, a także jej nieustraszone pragnienie śmierci i tęsknota za Królestwem Bożym. Jakże głęboko Matka Józefa kochała i uwielbiała Boga, zwłaszcza Ducha Świętego, Aniołów i Świętych, jakże bardzo kochała Kościół Święty, Świętych kapłanów i biskupów. Niestrudzenie troszczyła się o dobro Zgromadzenia i wszystkich swoich córek. Była również całym sercem oddana Zgromadzeniu Słowa Bożego, które dało początek wspólnocie sióstr."
Czterdzieści lat po śmierci Hendriny Stenmanns, która prawdziwie zasłużyła na miano Współzałożycielki Zgromadzenia Sióstr Misyjnych, na początku 1943 roku, przed jej rodzinnym domem w Issum, zatrzymał się malarz Leo Weggen i stwierdził: "Ten dom nie mógł być zniszczony przez działania wojenne, ponieważ z niego wyszła święta." Dom pozostał nietknięty.
29 czerwca 2008 r. Matka Józefa Stenmanns została ogłoszona błogosławioną.